poniedziałek, 21 lipca 2014

Jej pierwszy cel.

Rozdział 1


Ciepły front powietrza opanował Londyn. Było to dość nie spotykane ,bo przecież Londyn był miastem ,w którym cały czas pogoda była zmienna. Zupełnie jak nastrój kobiety w ciąży. A co do nastroju... Norma siedziała teraz w poczekalni jednej z klinik w tym ogromnym i bardzo popularnym mieście. Bała się tego co zaraz mogłaby usłyszeć. Zaczęło się od zwykłych, kontrolnych badań ,a skończyło na dodatkowych i niepokojących wynikach. Ściany kliniki śnieżnobiałe dość przygnębiające ,na których wisiały kolorowe obrazy ''współczesne'' wyglądające na przypadkowe rozlanie farby. W koncie stał metalowy stolik ze stertą kolorowych damskich czasopism. Swoją drogą to mężczyźni byliby zmuszeni do czytania sterty tego gówna. Normalnie nie próbowałaby czytać tych głupstw ,ale teraz wolała zająć umysł czymś innym.
 
,,Rihanna znowu z Chrisem Brownem''
 
,,Angelina Jolie rozważa rozwód?''
 
,,Shakira znowu w ciąży?''
 
Po przejrzeniu dopiero strony głównej od razu odłożyła czasopismo z powrotem. Mimo ,że próbowała się skupić to nie umiała. Podenerwowana usłyszała dźwięk telefonu. Dzwonił Ashton. Odebrała od razu. Chciała usłyszeć jego głos ,który zawsze dodawał Jej otuchy w trudniejszych chwilach.
-Cześć-powiedziała najmilszym głosem jakim umiała.-Czemu dzwonisz?
-Chciałem ci powiedzieć ,że wieczorem idziemy na imprezę. Przyjadę o osiemnastej i...
-Nie mam ochoty Ash. Nie jestem w stanie-powiedziała ,a na Jej policzkach spłynęły pojedyncze łzy.
-Dlaczego? Jesteś jakaś smutna- stwierdził już bardziej poważnym tonem.-Co się stało?
-Nic. Wszystko jest w porządku. Na prawdę. Idź sam na imprezę. Muszę kończyć. Kocham Cię-powiedziała i nie czekając na odpowiedź chłopaka rozłączyła się. Coraz bardziej się bała. Z sali na przeciwko Niej wyszła młoda, wysoka, szczupła pielęgniarka w białym typowym stroju dla personelu szpitali. Czuła się jakby była w jakimś więzieniu dla osób chorych psychicznie.
-Norma Clifford-na swoje imię gwałtownie wstała. Świat przed Jej oczami zaczął kręcić się w kółko tak mocno ,że musiała z powrotem usiąść.
-Wszystko w porządku?-zapytała pielęgniarka podchodząc bliżej dziewczyny.
-Tak. Za szybko wstałam-powiedziała uspokajając kobietę.- Teraz moja kolej?
-Tak. Proszę Doktor Pain* na Panią czeka.
-,,Ciekawe nazwisko''-pomyślała i zapukała w niemal przeźroczyste drzwi. Zobaczyła młodego, lekko otyłego mężczyznę z mocnym zarostem na brodzie i brązowych okularach na nosie.
-Czy to coś poważnego?-zapytała z nadzieją w głosie.-Chcę wiedzieć...
-Proszę niech pani usiądzie.
-Dlaczego?-zapytała zszokowana jeszcze bardziej.-Proszę mi powiedzieć prawdę.
-Niech Pani usiądzie-powiedział ,a jego twarz mówiła sama za siebie. Norma nie chętnie wykonała prośbę. Wyszedł zostawiając Ją samą z zabłąkanymi myślami. Deszcz ,który teraz zaczął padać obijał się o parapet tworząc przy tym melancholijną melodie ,która działała trochę uspokajająco. Lekarz powrócił i usadowił się na przeciwko Normy ,która teraz ściskała palcami swoją czarna torbę ze zdenerwowania.
-Nie mam dla Pani najlepszych wieści-zaczął ,a dziewczyna poczuła się słabo . Jej twarz od razu zbladła do takiego stopnia ,że przypominała czystą kartkę papieru.
-Dobrze się pani czuję?-zapytał lekko zaniepokojony stanem dziewczyny.
-Nie...To znaczy tak... Jest dobrze. Proszę mówić dalej-posłała brunetowi słaby uśmiech ,który teraz bardziej przypominał grymas.
-Ma Pani Glejaka Wielopostaciowego. Jest to pierwotny nowotwór mózgu. Niestety złośliwy..
-To jest śmiertelne?
 
 
 
 
-Niestety tak. Przykro mi.-te słowa obijały się po całym pomieszczeniu, w Jej głowie, we wnętrzu. Cały czas słyszała ten głos. Jej ostatnia iskra nadziei umarła właśnie w tej sekundzie.
-Ile..miii...zossstało?-zapytała drżącym głosem.
-Jakieś dwa miesiące życia-odpowiedział poważnie.-Moim obowiązkiem jest opowiedzenie Pani o tej chorobie. Jest teraz Pani w stanie słuchać?
-Taakk..Proszę mówić.
-Objawia się silnymi bólami głowy, nudnościami, wymiotami,
osłabieniem pamięci umysłowej oraz sprawności umysłowej, zaburzeniami pamięci. Może Pani poczuć niedowład, zaburzenia czucia, zaburzenia mowy, wzroku, słuchu, równowagi, uszkodzenie nerwów czaszkowych ,ale nie koniecznie. Można leczyć to objawowo. Jednak swoją drogą jest Pani nietypowym przypadkiem...-zaczął po kolei wymieniać ,a Norma tępo gapiła się na mężczyznę siedzącego zaledwie metr od Niej.
-Dlaczego?-zapytała nieco się ożywiając.
-Zazwyczaj po odkryciu guza ludzie mają aż ,a może tylko rok życia. Pani natomiast ma tylko dwa miesiące. Guz jest bardzo duży i złośliwy. To dziwne ,że wcześniej nie miała Pani objawów. Chyba to wszystko. I mam do Pani małą prośbę.
-Jaką?
-Jestem lekarzem i moją pracą ,ale też i powołaniem jest pomaganie ludziom. Nie uleczę Pani ,ale mogę Pani polecić co powinna pani zrobić w tej sytuacji. Nie jestem psychologiem ,ale wiem ,że najgorszą rzeczą jaką teraz Pani mogłaby zrobić byłoby zamknięcie się w sobie i samotnie oczekiwanie śmierci.
-Dziękuję. Na pewno tak zrobię-odpowiedziała i ściskając rękę bruneta posłała mu słaby lecz szczery uśmiech. Nawet w takiej sytuacji potrafiła się uśmiechnąć. Zawsze była pogodnie nastawiona i w każdym zdarzeniu znajdowała plusy ,ale teraz? Jaki był plus całej ten choroby? Oczekiwanie śmierci? Nie. Zdecydowanie nie. Musiała powiedzieć o tym rodzinie, Ashtonowi. Ale jak miała przekazać im taką złą wiadomość? Otworzyła drzwi i wyszła na chłodne powietrze. Wyciągnęła czarną parasolkę w białe kropki i rozłożyła Ją. Kierowała się do auta, do rodziny, przyjaciół, Ashtona. Tak bardzo teraz ich potrzebowała.
-,,Teraz już nic nie będzie takie samo''-pomyślała.

,,Jej pierwszym celem było nie poddanie się''



Hejka! <3 Mamy pierwszy rozdział <3. Mam nadzieje ,że nie jest taki zły. Przepraszam jeśli znajdziecie błędy. Kolejny może pojawi się w następnym tygodniu.
 

Prolog

Prolog


To zaskakujące jak życie jednego człowieka może zmienić się w kilka sekund. Życie składa się z różnych momentów i dobrych i złych. Naszym zadaniem jest się podnieść z każdego dołu ,ale gdy nie mamy oparcia od rodziny, przyjaciół to jest trudniej. Znacznie trudniej...

Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym. Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia, a ja­kaś niewidzial­na ręka nam je przek­reśla. Nie ma­my wtedy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś, jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro? - Phil Bosmans