niedziela, 31 sierpnia 2014

Jej piąty cel

Rozdział 5
 
Rozdział dedykowany Magdzie, która teraz moczy swój zad w wodach Egiptu.( Pozdro dla Niej i Jej arabskich kolegów xD)

Notatka pod rozdziałem!
 
W ścianach sypialni rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Otworzyła swoje brązowe oczy i zgramoliła się z łóżka, które było pokryte nową już białą pościelą w czarno-czerwone kropki. Wsunęła swoje stopy w ulubione, szare, puchowe kapcie, które dostała trzy lata temu pod choinkę. Mimo, że były już poplamione, zdarte i wyniszczone to nigdzie indziej nie znalazła chociażby w połowie podobnych. Skierowała się do kuchni, bo to właśnie stamtąd pochodził hałas. Zobaczyła Michaela pochylającego się nad ziemią z pomarańczową zmiotką i szufelką zamiatającego resztę porcelanowego talerza, który wcześniej musiał zbić. Z pełnych ust chłopaka leciała właśnie wiązanka przekleństw, a Norma podpierając się framugi drzwi przyglądała się poczynaniom chłopaka z ogromnym uśmiechem na twarzy. Kiedy jednak ten zakończył sprzątanie podniósł głowę i spojrzał na brunetkę duszącą w sobie śmiech. Jednak ta od razu przestała zauważając zdenerwowane spojrzenie blondyna.
-Robisz śniadanie?-zapytała podchodząc do Niego.
-Nie kolacje o dziesiątej rano-odpowiedział poważnie, ale już po chwili zaniósł się śmiechem do, którego dołączyła brunetka. Od zawsze potrafili śmiać się z siebie i byle jakich powodów. Zawsze byli razem i mimo jakiś kłótni, które zdarzały się średnio raz na dwa tygodnie potrafili z powrotem wrócić do poprzednich relacji. To było coś czego nikt inny nie rozumiał, ale im to nie przeszkadzało.
-Pomóc ci?-zapytała w końcu.
-Jak chcesz- odpowiedział, a Ona wyciągnęła dżem, mąkę, jajka i kilka innych składników potrzebnych do przygotowania omletu.
-Tak w zasadzie to gdzie są wszyscy?-zapytała uświadamiając sobie, że w domu nie ma nikogo oprócz tej dwójki.
-Mama poszła na zakupy, tata na zakupy, a Ashton na zakupy...
-Ugh...a jaka to różnica?-zapytała nie bardzo rozumiejąc ''skomplikowaną'' odpowiedz brata.
-Mama do galerii, a Ashton i tata do supermarketu.
-A Azul?
-Azul...-zamyślił się chwilę.- Pewnie zajął się pieskiem sąsiadki.
-Ale przecież pies sąsiadów to samiec...a Azul też jest samcem...-odpowiedziała robiąc przy tym dziwne gesty rękoma i marszcząc brwi.
-Może jest gejem?-odpowiedział i szeroko się uśmiechnął na myśl o tym co właśnie zasugerował.- Swoją drogą pies gej to by było coś...
-Zamknij się już...Mój pies nie jest gejem!
-A skąd wiesz?-popatrzył na Nią zabawnie poruszając przy tym brwiami.-Sprawdzałaś?
-Przestań!-krzyknęła i obrzuciła brata mąką.- Azul nie jest gejem! Jasne?
-T...tak tylko przestań. Proszzzę-wydukał gdy Norma rzuciła się na Niego przygniatając przy tym Go do zimnych białych kafelków. Przecież pamiętała, że Jej brat ma łaskotki na brzuchu. Nie wzruszona nadal trzymała przy swoim śmiejąc się przy tym głośno. W końcu jednak sama opadła obok zmęczona. Po Jej głowię chodziło jedno pytanie, ale bała się je zadać chłopakowi, który nadal z trudem łapał oddech i kurczowa trzymał się za brzuch. Walczyła z samym sobą czy może wypowiedzieć te słowa.
Tak..Nie..Tak...Nie..i tak w kółko. W końcu jednak postanowiła zaryzykować.
-Mikey?
-Hym..?-odpowiedział obracając się z pleców na bok, aby popatrzyć siostrze w oczy. Ona jednak unikała Jego spojrzenia. Nadal leżeli na kafelkach w kuchni.
-Tak sobie pomyślałam...-przerwała na chwilę- Czy może byś chciał...Czy ty...Kurwa! Chcesz iść ze mną na bungee?-ostatnie pytanie wyleciało tak szybko z ust dziewczyny jak karabin maszynowy.
-A co na to Ashton?-zapytał nie pewnie wpatrując się w oczy dziewczyny-Powinnaś iść z nim.
-Przecież nie ma go tu.-wzruszyła ramionami.-To co piszesz się na to?
-No nie wiem...
-Tchórzysz.-stwierdziła z zadziornym uśmiechem na ustach.
-No dobra. Tylko cos zjedzmy-odpowiedział od razu. Zadowolona Norma wstała i zaczęła przygotowywać śniadanie, a już po chwili dołączył do Niej Michael. Zdawała sobie sprawę, że nie powiedziała chłopakowi wszystkiego, bo planowała więcej niż tylko skok na bungee, ale wiedziała, że jeśli przestawi chłopaka przed faktem wpół-dokonanym to nie będzie miał drogi ucieczki i w końcu się zgodzi.

**********
 
Dość mocny wiatr wiał z północnego-wschodu sprawiając przy tym gęsią skórkę na ciele Michaela i Normy. Słońce raz się chowało, a raz wychodziło zza białych chmur na błękitnym niebie. Chcieli skoczyć razem. W tym samym czasie. Aktualnie stali na moście London Bridge i patrzyli nie pewnie na falującą wodę rzeki Tamiza zastanawiając się czy jest zimna. 
-Przecież to takie pospolite-westchnął Michael patrząc na siostrę.-Nie mogłaś wymyślić czegoś bardziej oryginalnego?
-Kurwa...jakiś ty marudny...
-Zostało pięć minut!-krzyknął mężczyzna około trzydziestki. Był łysy, dość mocno zbudowany i sprawiał wrażenie ''typka z pod ciemnej gwiazdy''. Ubrany był podobnie co oni. Czarne spodnie, czarna bluzka, okulary przeciwsłoneczne na nosie i masę linek chroniących od upadku. Spojrzeli na siebie nie pewnie tak jakby chcieli się upewnić czy dobrze robią.
-Na trzy?-zapytał mężczyzna z tyłu. Skinęli głowami i spojrzeli w przed siebie.
Raz!
Dwa!
Trzy!

**********

-To było mega!-krzyknął Michael gdy obydwoje kierowali się już do auta-Szkoda, że nie wzięłam kamery, aby nakręcić jak piszczałaś. Jak jakiś świstak.
-Sam jesteś świstak-odpowiedziała i zaczęła się śmiać. Nigdy nie zapomną tego uczucia.
Uczucia gdzie tracisz grunt pod nogami.
Uczucia gdy mogłeś się poczuć jak ptak.
Uczucia jak w żyłach płynęła czysta adrenalina.
Uczucia jak z ust wydobywał się niekontrolowany krzyk.
Uczucia wolności.
Wsiedli do pojazdu. Mimo wielu sprzeciwów chłopaka to Ona prowadziła. Jechali w ciszy, którą przerywał jedynie najnowszy kawałek Rity Ory i Iggy Azalea- Black Window.
-Mieszkamy tam-zauważył Michael i spojrzał na siostrę- To nie ta droga.
-Nie jedziemy do domu- uśmiechnęła się pod nosem nie spuszczając wzroku z drogi.
-Jak to?- podniósł brwi ze zdziwienia- To gdzie jedziemy?
-Zaraz zobaczysz- odpowiedziała i zatrzymała samochód. Obydwoje wysiedli. Zaczęło lekko mrzeć, więc Norma bez zastanowienia pobiegła do budynku stojącego przed nimi. Za nią udał się Michael nadal zaskoczony, a jednocześnie zaciekawiony planami siostry.
Postanowiła zaszaleć.
Postanowiła coś w sobie zmienić.
Postanowiła zmienić brata.
-Salon tatuażu?-zapytał ze zdziwieniem. Skinęła głową nie odwracając wzroku od oglądania wnętrza. Ściany koloru czerwonego na, którym powieszone były czarno-białe obrazu i rysunki idealnie komponowały się z jasnym sufitem i drewnianą podłogą. Po lewej stronie znajdowały się trzy specjalne fotele do robienia tatuaży, a po drugiej stronie biurko z zeszytami projektów. Całość oświetlała nowoczesna, szklana lampa w kształcie geoidy. Brunetka podeszła do wytatuowanej dziewczyny najprawdopodobniej w jej wieku. 
-Cześć. Jak się nie mylę Norma?-zapytała z uśmiechem na ustach ukazując przy tym kolczyk w górnym dziąśle.
-Tak i Michael-odsunęła się, aby odsłonić brata, który stał za nią.
-Wiesz już co chcesz sobie wytatuować?
-Chwila, chwila...Chcesz sobie zrobić tatuaż?-wtrącił się do rozmowy blondyn spoglądając raz na siostrę, a raz na kobietę. Skinęła głową.
-Tak-odpowiedziała.- I ty też sobie zrobisz. Zawsze chciałeś.
Zmarszczył brwi w geście intensywnego myślenia co zdarzało się naprawdę rzadko. W końcu jednak zgodził się i zaczął przeglądać rysunki w celu znalezienia sobie czegoś odpowiedniego. Norma natomiast od razu wiedziała co chcę, więc skierowała się na fotel.
*''Nigdy nie mów żegnaj'' -właśnie to chciała sobie wytatuować po arabsku. Blondynka zaczęła wykonywać swoje zadanie, a Norma poczuła delikatne mrowienie w okolicach lewego barku, bo to właśnie tam miała robiony tatuaż. Zabieg nie trwał długo, bo zaledwie dwadzieścia minut. Michael po długim myśleniu zdecydował się na mały ''X'' na środkowym palcu. Myślał, że to koniec, ale niestety mylił się. Po zrobieniu sobie trwałych ozdób postanowił przefarbować włosy na niebieskie i zrobić kolczyk w brwi. Natomiast Norma zdecydowała się tylko na białe końcówki.
Zdawali sobie sprawę, że robią coś czego mogą później żałować, ale przecież o to właśnie chodziło.
 
,,Jej piątym celem było szaleństwo.''
 
 
 
Dobra. To teraz tak :
*Chciałam wstawić ten w języku arabskim, ale nie dało się.
Po pierwsze chciałam wam wszystkim podziękować za 1257 wyświetleń! To na prawdę dużo dla mnie znaczy.
Po drugie chciałam się zapytać czy da się coś zrobić z bloggerem. (wszystkie blogi, które obserwowałam zniknęły i jest jedna wielka dupa :(((((((( *bardzo smutna*, a było ich na prawdę dużo. Być może i twój blog się w tym znajdował Drogi czytelniku ;)
Po trzecie  jutro szkoła. :))))) Tak wiem ja to potrafię pocieszyć. Miłej nauki!
Po czwarte nie wiem kiedy będzie następny rozdział, ale mam nadzieje, że szybko, no bo w końcu szkoła.
Po piąte chciałabym was spytać czy czytalibyście fanfiction lekko (albo mocno) psychiczne i z różnego typu problemami.
Po szóste jakbyście mogli wziąć udział w ankiecie u góry po prawej to byłabym wdzięczna.
Po siódme zachęcam do obserwacji bloga i komentowania.
 
Dużo miłości <3

piątek, 22 sierpnia 2014

Liebster Award (2)

Liebster Award

Nominacja od Child Of Darkness. Dziękuję kochana <3:
 
1. Wiesz może kto wymyślił Liebster Award?
Niestety nie.
2. Jaki jest twój ulubiony cytat?
Mam tyle cytatów, ale ten jest jednym z moich ulubionych :
''Życie to nie problem do rozwiązania, to przygoda do przeżycia...''- John Eldregde
3. Twoja ulubiona książka?
''Urodzona o północy'' i ''Przebudzona o świcie''.
4. Dlaczego piszesz bloga?
W zasadzie trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Chyba trochę z nudów, a trochę by sprawdzić czy w ogóle coś potrafię.
5. Jak ma na imię twoja najlepsza przyjaciółka?
Natalia.
6. Czy jesteś przygotowana psychicznie na koniec wakacji?
Hahahahahahahahahahahahahah na to chyba nie da się być przygotowanym.
7. Narysujesz kwiatek i wstawisz go pod tym pytaniem?
Narysowałam, ale nie mogę go wstawić. :((((
8. Chciałabyś mieć w przyszłości tatuaż? Jeśli tak to jaki?
Chce mieć tatuaż, ale nie wiem czy będę mogła. Nie wiem też jaki dokładnie, bo cały czas się to zmienia.
9. Na czym piszesz kolejne posty? Na kompie, laptopie, tablecie czy telefonie?
Najczęściej na kompie, ale czasami zdarza się, że napisze coś na telefonie.
10. Jakie masz hobby?
Kiedyś chodziłam na koszykówkę, ale później się tak jakby drużyna rozpadła. Potem chodziłam na ceramikę, a aktualnie jestem wolna.
11. Wolisz kryminał czy fantasty? Dlaczego?
Nie potrafię wybrać.
 
Moje pytania:
1. Jak masz na drugie imię?
2. Gdzie mieszkasz?
3. Do jakiej klasy chodzisz?
4. Czym się inspirujesz w pisaniu rozdziałów?
5. Lubisz gdy do rozdziału jest dołączona muzyka?
6. ''Dlaczego ja?'' czy ''Trudne sprawy''? (xDDDD)
7. Jaką książkę ostatnio przeczytałaś?
8. Wolisz komedie czy horrory?
9. Jakie jest twoje ulubione jedzenie?
10. Jak spędziłaś te wakacje?
11. Podobają ci się tunele w uszach?
 
Nominacje:
 
 

 

czwartek, 21 sierpnia 2014

Jej czwarty cel

Rozdział 4

-Azul..jeszcze minutkę..-przeciągnęła chcąc dalej pogrążyć się w przyjemnym śnie. Jednak pies się nie poddawał i nadal lizał ją po twarzy wydając z siebie ciche piski. W końcu postanowiła otworzyć oczy. Zwierzę, które teraz leżało na Niej swoim całym ciężarem nadal chciało być dopieszczane. Uśmiechając się do pupila pogłaskała go po miękkim brzuchu. Chciała wstać i zejść do kuchni, ale pies złapał Ją zębami za rękę. Nie mocno, ale też tak, żeby wiedziała, że nie zgadza się na opuszczenie. Westchnęła głośno, wzięła do ręki niebiesko-fioletową piłeczkę i zaczęła bawić się z psem. Mimo, że Azul był u nich dopiero około tygodnia to można było go określić jako żywego, zabawnego, niszczycielskiego, lubiącego zabawę haskiego, który zdobył serca już każdego mieszkańca tego domu. Nawet Ashtona, który został przyłapany kilka razy na rozmowach i zabawach z psem, a mimo to zarzekał się, że nie lubi zwierząt.  Już wtedy wiedzieli, że to nie będzie zwykły pies. I nie mylili się. Cztery dni temu zbił ulubiony wazon mamy, który kiedyś dostała od nieżyjącej już ciotki Genevieve*. Dzban nie grzeszył pięknością. Zielono-różowy poszerzany od dołu. Niebieskie, żółte, pomarańczowe kropki i kreski, o ile można było to tak nazwać w ogóle nie pasowały do koloru wazonu, a co dopiero do wyglądu domu. Można było powiedzieć, że autorem tego ''dzieła'' było dwuletnie dziecko, albo osoba o tym samym sposobie myślenia i poziomie intelektualnym. Jedynej osobie, której podobał się ten wazon była mama, bo tak jak twierdziła : ''Ten wazon idealnie odzwierciedla naszą kochaną ciotkę''. Tak ciotka była wariatką. Zdecydowanie i absolutnie. Bo przecież nie na co dzień widzi się spacerującą sześćdziesięciolatkę w krótkiej spódniczce mini, wysokich zamszowych botkach za kolano i krwisto czerwonych włosach. Jej rozmyślenia jak i zabawę z psem przerwał Ashton wchodzący do pokoju z tacą pełną jedzenia. Miał na sobie czarny t-shirt z żółtymi gwiazdkami, a na nogach rurki tego samego koloru, które podkreślały jego chude, ale umięśnione łydki. Uśmiechnął się do dziewczyny i siadając na łóżku wyciągnął kawałek kiełbasy i rzucił Azulowi. Norma obdarzyła pytającym spojrzeniem chłopaka lecz ten tylko posłał Jej jeszcze szerszy uśmiech i wzruszył ramionami.
-Jak się wyspało moje słońce?-zapytał z troską w głosie i przysunął się bliżej brunetki siadając na przeciwko Niej.
-Było by lepiej gdybyś był koło mnie-odpowiedziała z udawanym zarzutem. Blondyn przewrócił teatralnie oczami i pocałował brunetkę lekko w usta.-Dobra pokaż co tam masz.
Na jasno-drewnianej tacy znajdowała się sałatka owocowa, koktajle truskawkowo-bananowe i Jej ulubione i jeszcze ciepłe croissanty.
-Jakie mamy plany na dziś?-zapytał opluwając się przy tym koktajlem.
-Mam na dzisiaj umówioną sesje-krzyknęła uradowana przypominając sobie plany- Rozumiesz to? Mam sesje! Jak prawdziwa modelka!-zaczęła podskakiwać na łóżku na wskutek czego napój, który chłopak trzymał w dłoni rozlał się po całej białej pościeli, spodniach chłopaka i drewnianej podłodze. Norma jednak nie zwróciła na to uwagi, bo nadal była zbyt podekscytowana nadchodzącym wydarzeniem. Ashton zmarszczył brwi, rzucił się na brunetkę przygniatając Ją przy tym do zimnej podłogi i karcąc srogim spojrzeniem.
-Czy ty zawsze musisz psuć chwilę?-zapytał z udawanym smutkiem w głosie.
-Oj no. Przecież się wypierze-odpowiedziała tłumiąc śmiech i pocałowała przepraszająco blondyna w usta. Gdy jednak chciała już skończyć pocałunek rozgrzane usta chłopaka z powrotem przywarły do Jej. Całowali się delikatnie, namiętnie tak jakby jeden mógł przez przypadek skrzywdzić drugiego. Jednak ta chwila nie trwała długo. Na stoliku nocnym rozległy się wibracje telefonu dziewczyny. Chłopak jęknął żałośnie nie chcą przerywać tej cudownej chwili.
-Muszę.. odebrać-powiedziała z przerwami na złapanie oddechu.
-Nic nie musisz...-odpowiedział chuchając w Jej malinowe usta.
Norma obróciła się tak, że teraz ona była nad chłopakiem. Szybko wstała wykorzystując chwilową nieświadomość blondyna i podbiegła do swojego Samsunga.
-Halo?
-Witam. Norma Cilfford?-rozległ się piskliwy głos dość jak przypuszczała młodej kobiety.
-Tak. O co chodzi?-spojrzała na Ashtona, który nadal leżał na podłodze wpatrując się w Nią ciekawskim spojrzeniem.
-Ma Pani dzisiaj u nas umówioną sesje zdjęciową. Zapomnieliśmy wspomnieć, że może Pani zabrać ze sobą jedną osobę, która będzie mogła pozować z Panią. Do zobaczenia o trzynastej-rozległ się kłos kończącego połączenia, więc Norma rzuciła komórkę na łóżko na, które sama zaraz po tym opadła wzdychając przy tym ciężko.
-Mogę wziąć ze sobą jedną osobę-wyjaśniła blondynowi, który położył się obok Niej.
-To chyba dobrze.
-Tak, ale kogo mam wziąć? Jesteś ty, Michael, rodzice...
-Ja się nie obrażę-odpowiedział posyłając dziewczynie pocieszający uśmiech.-Reszta też nie...A może ta Jasmine...ostatnio dużo o Niej mówiłaś.
-Już wiem!-krzyknęła ignorując wypowiedz chłopaka-Wezmę Jasmine-krzyknęła, a blondyn wywrócił oczami. Czy Ona właśnie nie wróciła uwagi na swojego chłopaka?-Która godzina?
-Dziesiąta osiemnaście-stwierdził przeciągając się.
-Co? Przecież musze się przyszykować! Idę się ubrać, a ty załatw sprawę z Jasmine-rzuciła chłopakowi nie dając mu nawet szansy na odpowiedz skierowała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic, który nieco Ją uspokoił. Umyła zęby i zrobiła lekko makijaż składający się z czarnych kresek i wytuszowanych rzęs. Wyszła z łazienki, ale w pokoju nie zastała chłopaka. Otworzyła białą, ogromną szafę i zaczęła przeglądać ubrania.
Biała, koronkowa sukienka? Nie ta pora roku.
Fioletowo-szare, podarte spodnie? Za bardzo wyzywające.
Czarna, skórzana spódniczka? Za zdzirowato.
Błękitny sweter na guziki? Strasznie babcinie.
Ciemno zielona kurtka z futerkiem? Idealnie.
Dobrała jeszcze pod spód jasno-beżowy sweter, czarne, ciepłe leginsy i wysokie buty, które eksponują Jej długie nogi. Ubrała na siebie wybrany zestaw i odczytała wiadomość od Ashtona z, której wynikało, że przyjadą po Nią razem z Jasmine w pół do pierwszej. Mając jeszcze dwadzieścia minut postanowiła znaleźć odpowiednią torebkę. Po przeszukaniu całego pokoju odnalazła zwykłą, czarną, skórzaną torbę. Wyszła przed dom oczekując na auto. Słońce co jakiś czas chowało się i wychodziło zaa białych chmur. Lekki, zimny wiatr sprawiał, że co jakiś czas przez ciało Normy przechodził dreszcz. Rozglądała się po ulicy na, której starsza kobieta karmiła stado gołębi. Za zakrętu podjechał czarny samochód. Otworzyła drzwi i przywitała się z Jasmine.
-Dziękuję-wyszeptała przytulając się do Normy.
-Nie ma za co.

**********

Wysiadając z pojazdu oczom obydwu dziewczyn ukazał się nowoczesny, prawie całkiem przeszklony budynek z równie dużymi przeszklonymi drzwiami wejściowymi. Łapiąc się za ręce ruszyły do środka. Wnętrze było również bardzo nowoczesne i zimne kolorystycznie co reszta budynku. Na przeciwko drzwi znajdowała się biała lada za, którą stała rudowłosa, wysoka i bardzo szczupła dziewczyna mająca około dwudziestki. Wyglądała zupełnie jak jedna z tych znanych modelek. Norma ruszyła w Jej stronę ciągnąć za sobą dziewczynkę, która nadal z zachwytem podziwiała otoczenie.
-Byłam umówiona na sesje...-powiedziała do rudowłosej.
-Norma?-skinęła głową- Chodź za mną.
Dziewczyna zaczęła kierować się w głąb pomieszczenia. Mijały drzwi z napisami ''Makijażystka'' i  ''Biuro'', aż w końcu doszył do innych, nieco większych, czarnych drzwi z napisem ''Garderoba''. Przechodząc przez nie Norma nie mogła wierzyć, że znalazła się w takim miejscu. Dziesiątki, a nawet setki spodni, sukienek, bluzek, płaszczy, czapek, kapeluszy, butów, torebek, dodatków znanych i drogich marek. Wszystko uporządkowane kolorystycznie co do odcienia danego koloru. Rozglądając się po pomieszczeniu brunetka napotkała ciemno-brązowe spojrzenie mężczyzny z aparatem w ręku.
-Jak się nie mylę Norma?-zapytał kierując się w Jej stronę. Skinęła głową.
-A to Jasmine-dodała pokazując dziewięciolatkę. Ciemnowłosy przez chwilę przyglądał się dziewczynce ilustrując Ją od góry do dołu zatrzymując się na łysej główce. Norma lekko odchrząknęła posyłając chłopakowi zirytowane spojrzenie.
-Nie przedstawiłem się. Jestem John i będę dzisiaj waszym osobistym fotografem-posłał przepraszający uśmiech- Pójdziecie teraz się przygotować.
-Alice! Przygotuj je-krzyknął do jakiejś blondynki, która po chwili zabrała je do makijażystki.


**********


-I jak ci się podobało?-zapytała Norma kierując swój wzrok na dziewięciolatkę z szerokim uśmiechem.
-Była niesamowicie. Najbardziej podobało mi się jak John mówił mi jak mam się ustawić, co robić i jak patrzeć. Dziękuje-wtuliła się w brunetkę.-Najbardziej podoba mi się to zdjęcie.
-Jest śliczne. Za to te twoje jest jeszcze piękniejsze-odpowiedziała wskazując drugą fotografie. To było niesamowite jak odpowiedni podkład, peruka i charakteryzacja potrafią z chorej dziewczynki zrobić zupełnie inne dziecko.
-Tu wyglądam na zupełnie zdrową- stwierdziła wpatrując się w zdjęcie. Przez chwilę zapanowała cisza. Norma nie wiedziała co powinna w tej sytuacji powiedzieć.
-Masz jakieś swoje powiedzenie? Czymś czy się kierujesz?-zapytała Jasmine.
-Nie... Chyba nie a ty?
-Nigdy nie mów żegnaj-odpowiedziała i uśmiechnęła się w stronę brunetki co odwzajemniła. I właśnie zrozumiała.
Zrozumiała, że niektórzy ludzie mają nadzieje, która nigdy nie gaśnie.
Zrozumiała, że liczy się to co będzie, a nie to co było.
Zrozumiała, że wiek to tylko liczba, a dojrzałość to kwestia wyboru.
Zrozumiała, że trzeba żyć dla innych, a nie dla siebie.


,,Jej czwartym celem było uszczęśliwienie kogoś innego''
 
 
 
 
 
Genevieve*- Genowefa
 
Hejka! Dobra wiem, że nie było mnie trochę, ale nie miałam weny. Jestem nawet zadowolona z tego rozdziału. Jest dość długi jak na mnie, więc to jeszcze lepiej. Ale to wy ostatecznie oceniacie. Zachęcam do obserwowania bloga i od razu mówię, że nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział. Niedługo szkoła ( tak wiem przykre :'( ) i postaram się coś napisać do tego czasu, ale nie wiem czy mi się uda. Jest nowy rozdział w Suffering. Zachęcam do pytania w zakładce. Dacie radę dobić do dziesięciu komentarzy? Do przeczytania.
 
 

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Liebster Award

 

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
 
 
Pytania :
1. Jak masz na imię?
Paulina.
2. Ile masz lat?
We wrześniu 14.
3. Co sprawiło, że zaczęłaś pisać ff?
W zasadzie to zaczęłam czytać różne blogi i w końcu chciałam sama coś stworzyć.
4. Należysz do jakiegoś fandomu? Jak tak, to do jakiego?
Chyba należę do 5sosFamily, ale w zasadzie sama nie wiem.
5. Masz rodzeństwo?
Nie.
6. Masz swoje ulubione ff?
Czytam bardzo dużo dobrych ff, ale nie potrafię wybrać ulubionego.
7. Kiedy masz urodziny?
14 września.
8. Ulubiony sport zimowy?
Narciarstwo.
9. Do motywuje Cię do dalszego działania (w sprawie ff)?
Komentarze, nominacje i chęć pisania.
10. Od kiedy zaczęłaś zajmować się pisaniem?
Od jakiś 6/7 miesięcy.
11. Morze vs. Jezioro?
Chyba morze.
 
Nominuje :
 
Pytania dla nominujących :
1. Od kiedy piszesz ff?
2. Jakie jest twoja największe marzenie?
3. Ile masz lat?
4. Wolisz miłość czy przyjaźń?
5. Jakiej muzyki słuchasz?
6. Jakie masz plany na przyszłość?
7. Bez czego nie możesz żyć?
8. Jesteś od czegoś uzależniona?
9. Jaki jest twój ulubiony kolor?
10. Jakiego koloru są twoje oczy?
11. Do jakiego miasta chciałabyś pojechać?
 
 
 

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Jej trzeci cel.

Rozdział 3

(Tekst pisany kursywą to wspomnienia. Podczas czytania owych wspomnień włącz muzykę. Jeśli tego nie zrobisz nogi z tyłka powyrywam :).)
 
Głośna muzyka cały czas rozbrzmiewała w uszach lekko już wstawionego Michaela. Bar, w którym aktualnie się znajdował nie był najbardziej prestiżowym w Londynie ,ale jednak jego ulubionym. Miał bowiem swój urok, gdyż przychodził tu zawsze mając jakiś problem. Siedząc na metalowym krzesełku przy świecącym na niebiesko barku przepełnionym rozmaitymi alkoholami pił kolejne szklanki wódki wracając do wspomnień.

 Muzyka

Tego lata temperatura trzydziestu stopni gościła niemal zawsze na farmie u dziadków. Tafla błękitnego jeziorka, które znajdowało się koło stajni błyszczała po przez słońce goszczące na niebie. Mała ośmiolatka siedziała na skale przy wodzie podziwiając z zachwytem zachód słońca, który już prawie chował się za lasem. Białe pasy nieba stykały się z różowymi, żółtymi i pomarańczowymi tworząc przy tym naprawdę niesamowity widok. Od zawsze, w ciepłe, letnie wieczory siedziała tutaj i podziwiała to zjawisko. I chociaż miała tylko osiem lat to potrafiła docenić ten widok. Zapatrzona w linie horyzontu nie usłyszała kroków zbliżającego się Michaela. Nim się obejrzała była cała mokra od wody, która jeszcze przed chwilą znajdowała się w jasno-żółtym wiaderku swobodnie zwisającym z rąk brata. Jej twarz przybrała kolor czerwony i od razu udała się w pościg za chłopakiem. Postanowiła jednak go przechytrzyć. Upadła potykając się o duży kamień. Zaczęła zwijać się z bólu trzymając przy tym kurczowo swoją nogę. Michael zauważając to podbiegł szybko do siostry martwiąc się jej stanem. Pochylił się patrząc w jej brązowe oczy. Poczuł się winny całej zaistniałej sytuacji, ale to od razu minęło, gdy ląduje na ziemi. Nie minęła chwila jak Norma siedziała na nim. Popatrzyła na niego rozbawionym wzrokiem i poruszyła zabawnie brwiami. Zaczęła gilgotać go wywołując śmiech z Jego ust. Sama zaczęła się śmiać widząc udane przerażenie w oczach chłopaka. Po chwili opadła nie mając już sił dalej męczyć brata.
-Michael?-zawołała, a ten skierował swój wzrok na Nią.-Co robią anioły?
-Sprawiają codziennie uśmiech na twarzy człowieka. Obdarowują Go miłością, opieką. Pragną aby był szczęśliwy i niczego Mu nie brakowało. Są po prostu dobrzy-odpowiedział po dłuższej chwili chcąc dobrać właściwie słowa. Widział, że nie istnieją, ale nie mógł powiedzieć o tym siostrze, która dość często poruszała ten temat.
-Znasz jakiegoś anioła?
-Tak-odpowiedział uśmiechając się do siebie.
-Naprawdę? Kogo?-zapytała podrywając się na nogi i wyczekując na odpowiedz.
-Ciebie-odpowiedział.

-Michael! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?-zapytał zirytowany Luke.
-Ona jest chora...-odpowiedział nie zwracając uwagi na blondyna.-Nieuleczalnie...
-Kto?
-Nor...Norma-odpowiedział i wziął kolejny łyk zimnej wódki, która w tym momencie była jego wybawieniem. W kącikach oczu zebrały mu się łzy. Chciał je powstrzymać, ale z drugiej strony chciał też wypłakać się jak małe dziecko, wyżalić się tu i teraz przy swoim najbliższym kumplu. Nie mógł pokazać swojej siostrze, ani rodzinie jak bardzo cierpi i użala się nad sobą. Luke otworzył usta w zdziwieniu, ale po chwili znowu je zamknął stwierdzając, że nie wie co powiedzieć.
-Stary.. Przykro mi...-odpowiedział kierując swój wzrok na wszystko inne byle nie na chłopaka.-Co teraz?
-Nie wiem Luke...naprawdę.-odpowiedział.-Próbuję sobie wmówić ,że wszystko będzie dobrze. - wziął kolejny łyk ,ale gdy zorientował się ,że kieliszek jest pusty rzucił nim o podłogę roztrzaskając go na drobny mak. -Ale jak? Kurwa jak? Moja siostra umiera, ja nic nie mogę zrobić!-zaczął krzyczeć tak, że barman zmierzył ich zimnym wzrokiem, a oczy innych ludzi skierowały się w ich kierunku.
-Chodźmy stąd...-odpowiedział blondyn.-Rodzina nie powinna zobaczyć cię w takim stanie, a już na pewno nie Norma.

Brunetka kierowała się w kierunku szpitala. Nie kojarzyła go z niczym przyjemnym. Ale jednak postanowiła coś zrobić dla innych. Parkując samochód pod białym budynkiem postanowiła sprawdzić wiadomość, którą wcześniej dostała:
 
,, Twoja matka zagania mnie do pracy. Każę mi robić ciasto do pizzy. Co robić? :( -Ash''
 
Zaśmiała się pod nosem i odpisała :
 
,,Powiedz, że źle się czujesz. To zawsze na nią działa''
 
Wrzuciła telefon do torebki i ruszyła na oddział dziecięcy. Bo to właśnie tam chciała nieść wsparcie. Mijała dzieci na wózkach, o kulach, balkonikach, leżących nie ruchomo w gipsie ,albo znajdujących się w śpiączce. Zrobiło Jej się przykro. Były takie małe. Niektóre miały po dwanaście, piętnaście lat, a inne zaledwie kilka miesięcy. To było okropne uczucie. Podeszła do recepcji zupełnie nie wiedząc co powinna powiedzieć.
-Ugh...Przepraszam-zawołała do młodej kobiety w zasadzie w jej wieku.
-Dzień dobry. Nie spodziewałem się Pani tutaj jeszcze zobaczyć-usłyszała głos za placów. Odwróciła się i zobaczyła Dr. Paina.
-Dzień dobry i vice versa-odpowiedziała.-Mam do Pana sprawę.
-Jaką?-zapytał i pokazał ręką, aby dziewczyna pospacerowała z nim po korytarzu.
-Wzięłam Pana słowa do serca i chcę zrobić coś dobrego. Chciałam pobawić się z jakimiś dziećmi. no wie Pan o co chodzi?-zapytała mając nadzieje, że nie wyjdzie na idiotkę.
-Nawet nie wie Pani jak się cieszę-niemal ,że podskoczył uradowany. Nie wiedziała tylko czy chodziło o to, że nie poddała się czy, że posłuchała Go, ale to było teraz mnie ważne.- Jest tu u nas taka dziewczynka chora na białaczkę szpikową. Jej szanse są małe. Ma dziewięć lat ,a rodzice nie żyją. Zajmuje się nią Jej babcia. Chce Pani do Niej iść?
-A mogę?-zapytała niepewnie.
-Tak. Sala dwudziesta trzecia-odpowiedział i odszedł. Ruszyła pewnym krokiem w wyznaczonym kierunku. Ale przed drzwiami coś ją powstrzymało. Zaczęła się zastanawiać co ma Jej powiedzieć. Usłyszała chrząknięcie i kontem oka zauważyła lekarza, który zachęca Ją gestem ręki. Otworzyła białe drzwi. Na szpitalnym łóżku leżała dziewczynka biała niemal jak ściany na korytarzu. Była łysa, ale bardzo uśmiechnięta. Wpatrywała się w telewizor, w którym teraz puszczana była jakaś bajka dla dzieci. Nie zauważyła nawet, że ma towarzystwo. Norma lekko chrząknęła siadając na metalowym krześle koło łóżka. Dziewczynka przeniosła swoje zielone oczy na Nią i uśmiechając się jeszcze szerzej spytała.
-Kim jesteś?
-Jestem..-zawahała się i zaczęła rozglądać po pokoju. Dopiero teraz zauważyła, że ściany są białe, ale pokryte obrazkami przedstawiającymi księżniczki Disneya lub inne animowane postacie. W koncie stała półka z dużą ilością filmów o podobnej tematyce, a zaraz koło niej sterta zatemperowanych kredek w wielu kolorach i rysunki. Podeszła bliżej i sięgnęła po kartki papieru przeglądając je.

Muzyka
 
Siedziała skulona w kącie kolorowego pokoju świetlicy. Słyszała śmiech innych dzieci. Po policzku spłynęła Jej gorzka łza.
-Przecież to nawet nie przypomina naszej Pani- krzyknął do Niej jakiś chłopak, którego imienia nie znała. Śmiech jeszcze bardziej się nasilił.
-To jest obrzydliwe-skomentowała kolejna osoba patrząc na rysunek Normy. Podniosła lekko głowę, aby zobaczyć kto to. Zabolało jeszcze bardziej, gdy okazało się, ze to Caroline. Jej przyjaciółka. A w zasadzie to była przyjaciółka.
-Wiesz gdzie ten twój rysunek się nadaje?-zapytał z powrotem ten sam chłopczyk. Popatrzyła na niego jeszcze bardziej załzawionymi oczami.
-To ci zaraz pokaże-odpowiedział i podarł rysunek wrednie się przy tym uśmiechając. Wybuchła płaczem.
-Przeproś Ją-rozkazał.
-Bo co?
Nie odpowiedział tylko przycisnął Go do ściany. W oczach Michaela była złość, nienawiść.
-Spokój!-rozległ się głos nauczycielki.-Odstaw Go na ziemię-rozkazała. Chłopak spojrzał na swoją siostrzyczkę i uległ. Puścił Go i podbiegł do Niej. Przytulając Ją mocno usłyszał szepty za pleców. Skierował tam swoje spojrzenie, a od razu nastała cisza.
-Nie płacz...-uspokajał siostrę.
-Już nigdy nic nie narysuję!-odpowiedziała z wyrzutem i rozczarowaniem w głosie.-Nigdy!

-Zadałam ci pytanie-ze wspomnień wyrwał Ją melodyjny głos dziewczynki.-Nie lubię gdy ktoś mi nie odpowiada. Norma starła łzę i z powrotem obróciła się w stronę łóżka. Chciało Jej się śmiać, że dziewczynka ma taki tupet.
-Ugh...Przepraszam.. Jestem Norma, a ty?
-Nazywam się Jasmine dla przyjaciół Śpiąca Królewna- odpowiedziała śmiertelnie poważnym tonem. Norma zaczęła tłumić w sobie śmiech. To było zabawne, a zarazem słodkie.
-To twoja ulubiona księżniczka?-zapytała chcąc brzmieć śmiertelnie poważnie.
-Tak-odpowiedziała dumnie- A jaka jest twoja?

(Jeden z rysunków Jasmine)
-Nie mam-odpowiedziała po dłuższym zastanowieniu się.
-Jak to?-zapytała z szokiem wymalowanym na twarzy.
-Po prostu.
-Po co przyszłaś?-to pytanie kompletnie zbiło Ją z tropu. Bo co miała jej powiedzieć?
-Porozmawiać...Jakie jest twoje największe marzenie?
-Chciałabym wyzdrowieć.-odpowiedziała, a Norma popatrzyła na Nią zdziwiona.. Spodziewała się usłyszeć z tych małych ustek, że dziewczynka chciałaby odwiedzić Disneyland, mieć psa czy kota, spotkać swoją ulubiona postać, ale nie spodziewała się czegoś takiego. Chociaż było to przecież oczywiste.
-Wyzdrowiejesz..na pewno.
-Obiecujesz?-zapytała z nadzieją wymalowaną na piegowatej twarzy.
-Obiecuję.

Spędziła tam jeszcze dwie godziny rozmawiając i bawiąc się z dziewięciolatką. Była słodka, urocza, zabawna. Norma Jej współczuła, ale nie wiedziała jak mogłaby jej pomóc. A bardzo chciała. Właśnie wchodziła do auta stojącego na parkingu. Oparła głowę o skórzaną kierownice pojazdu. Jej ciemne włosy błyszczały w świetle słońca rzucającego na nią swoje ciepłe płomyki. Zupełnie tak jakby ktoś na górze chciał Ją nagrodzić za dobry uczynek. Uśmiechnęła się do siebie zadając sobie pytania.
Dlaczego takie małe dzieci muszą cierpieć?
Dlaczego czuła się szczęśliwa, a zarazem przygnębiona?
Dlaczego tak bardzo chciała im pomóc?
I teraz do niej dotarło. Pragnęła uratować czyjeś życie, bo swojego już nie mogła. Mała Jasmine urzekła ją swoją naturalnością ,chęcią życia i przezwyciężenia choroby. Przed oczami stanął Jej obraz uśmiechniętej dziewczynki. Nie mogła pojąć z kąt taka mała osóbka może mieć tyle radości. Westchnęła głośno i uruchomiła samochód. Jechała ulicami miasta dumna, że zrobiła coś ważnego.

,,Jej trzecim celem było zrobienie czegoś dobrego dla innych''

 
Hej! Chyba po raz pierwszy całkowicie podoba mi się to co napisałam. Mam nadzieje, że wam też. Przepraszam jeśli są jakieś błędy. Zachęcam do obserwowania bloga, a także do czytania Suffering na którym jest nowy rozdział. Proszę, aby każdy z was napisał komentarz. To cholernie motywuje. :D Proszę także żebyście zaczęły czytać ten blog: Save me. Nie nie jest mój, ale na prawdę warto. Dużo miłości ;)




 
 
 
 




 

środa, 6 sierpnia 2014

Jej drugi cel.

Rozdział 2


Słońce zaczęło powoli przedzierać się przez kremowe zasłony. Salon ,w którym teraz cała rodzina siedziała w milczeniu. Mama, tata, babcia, Michael, Ashton i Norma. Nikt nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Wszyscy zszokowani wieścią o chorobie dziewczyny patrzyli się tępo w każdym innym kierunku byle nie na Nią.
-Co teraz będzie?-zapytał Michael po dłuższej chwili ,która wydawała się trwać cała wieczność.
-Nic...-odpowiedziała spokojnie. Wszystkie twarze skierowały się na nią.-Skoro zostały mi tylko dwa miesiące to...-zawahała się i połknęła ślinę..-Chcę je dobrze wykorzystać.-dodała z lekkim uśmiechem i zaszklonymi oczami.
-Dobrze wykorzystać?-zapytał ojciec poważnym tonem unosząc brwi tak jak robił to zawsze.
-Tak. Chcę spełnić je szczęśliwie, bez kłótni i żalu. I nie chciałabym ,abyście poruszali temat choroby. Ma być tak jak zawsze. Tak jakbym nic nie wiedziała. Mogę was o to poprosić?-zapytała kierując wzrok po kolei na wszystkich siedzących na kanapie.
-Tak jest siostra-odpowiedział Michael. Starał się nie okazywać tego jak boli go świadomość ,że nie długo zostanie sam. Z kanapy wstał Ashton i podszedł bliżej dziewczyny. Bez słowa ją przytulił. I właśnie za to go kochała. Zawsze wiedział czego najbardziej potrzebowała. Reszta rodziny usunęła się z pomieszczenia ,wiedząc ,że młodzi chcą zostać sami. Nadal trwali w uścisku i mimo ,że nie
odzywali się do siebie to nawet im to odpowiadało.
-Chciałabym ,żebyś mi pomógł.
-W czym?-zapytał pochylając głowę nisko ,aby móc zobaczyć twarz dziewczyny. Był o głowę od niej wyższy.
-Zrobiłam listę moich celów ,które mam zamiar zrobić...no wiesz.. I dzisiaj chcę zając się drugim.-na jej ustach pojawił się ogromny uśmiech. Blondyn go odwzajemnił pokazując przy tym rząd idealnie białych zębów.
-A więc co to jest?
-Kierunek: Schronisko kapitanie-odpowiedziała i pociągnęła chłopaka za rękę. Zmierzali w stronę sportowego auta chłopaka.
-Czy moja księżniczka mogłaby bardziej sprecyzować swoją wypowiedz?-zapytał ,gdy samochód opuszczał już pojazd dużego domu. Bardzo lubiła jak chłopak tak Ją nazywał.
-Chcę adoptować psa mój królewiczu-odpowiedziała chichocząc.
-Aaaaaa no tak jak mógłbym się nie domyślić-stwierdził śmiejąc się przy tym głośno. Chłopak starannie zaparkował czarne auto od razu przy wyjściu do schroniska. Łącząc ręce powędrowali do dużego budynku. Otwierając ciężkie, metalowe drzwi poczuli zapach mieszanej, suchej karmy dla zwierząt. Był dość specyficzny i choć Ashton miał ochotę od razu wyjść to został dla Normy. Chciał być przy tym co było dla Niej ważne. A to zdecydowanie było.
-Witam chciałabym zaadoptować psa..-powiedziała do dość przystojnego mężczyzny o mocnym szarym spojrzeniu.
-Jakiego sobie Pani rzeczy-odpowiedział puszczając oczko. Norma poczuła jak ręka owinięta wokół Jej talii przez Asha znacznie się zmniejsza. Uśmiechnęła się do swojego chłopaka całując go lekko w policzek. Nie mogła uwierzyć ,że jest zazdrosny. Zaczęli przechodzić koło wybiegów dla zwierząt. Mijając kolejne Norma nie poczuła ''tego czegoś'' co powinno czuć się w stosunku do zwierzęcia. To tak jakby miłość od pierwszego wejrzenia ,ale do psa. Lubiła wszystkie stworzenia ,przecież w końcu wychowywała się na farmie u dziadków. Nie była ważna rasa, kolor sierści, wiek, płeć chodziło Jej o to ,żeby dobrać sobie dobrego kompana. Mijała kolejne zagrody, klatki i w końcu. Usłyszała donośny szczek na pleców. Obróciła się i zobaczyła to czego właśnie szukała. Pies rasy Husky o mocno niebieskich oczach. Zupełnie jak ocean w świetle księżyca. Sierść czarno-biała ,miękka, puszysta niczym wełniana kulka. Wpatrywał się w Nią słodkimi oczami potrzebujących miłości.


 
 
-Znalazłam!-krzyknęła i szybkim krokiem skierowała się do budy.
-Jesteś pewna ,że nie chcesz szczeniaczka? Można go nauczyć i...
-Nie. Chcę tego-odpowiedziała patrząc na chłopaka ,który właśnie zaczął wygłaszać swój monolog o psim życiu.
-Jak ten pies znalazł się w schronisku?-tym razem Ashton zabrał głos.
-Znaleźliśmy go przy jakiejś bocznej drodze. Wygłodzonego, zimnego jak lód. Był skatowany, cały we krwi. Cudem przeżył.
-Mogę już go zabrać?-zapytała z nadzieją wymalowaną na twarzy. Blondyn również skierował wzrok na chłopaka.
-Trzeba podpisać umowę i jest twój-odpowiedział. Ruszyli we trójkę do wyznaczonego celu. Podpisanie formalności zajęło zaledwie kilka minut i już po chwili Norma głaskała swojego nowego pupila.
-Jeszcze jedna sprawa. Jak chcesz go nazwać?
-Może Azul?-zaproponował Ashton.-To po Hiszpańsku niebeski tak samo jak Jego oczy.
-Azul..Podoba ci się?-zapytała psa. W odpowiedzi usłyszała szczeknięcie.-Więc ustalone. Oficjalnie nazywasz się Azul-odpowiedziała. Wyszli z budynku szczęśliwi. Azul ,że znalazł dom. Norma ,że spełniła marzenie ,a Ashton ,że miał przy sobie osobę ,którą kochał ponad życie. Psiak siedział na tylnym siedzeniu wychylając głowę przez okno.
-Ash..
-Tak?-zapytał skupiony na drodze.
-Dziękuję-odpowiedziała patrząc się na chłopaka.
-Za co?
-Za wszystko...-wiedziała ,że chłopak nie przepada za zwierzętami ,ale mimo to zrobił to dla Niej.-Kocham cię.

,,Jej drugim celem było zdobycie przyjaciela''
 
Hejka! <3 No to tak dodam nowego bohatera do zakładki i zaraz stworze stronę na, której możecie zadawać pytania dotyczące opowiadania. Przepraszam jeśli są jakieś błędy. Dziękuję za uwagę. ^^
 

Czytasz=Komentujesz=Motywujesz