czwartek, 21 sierpnia 2014

Jej czwarty cel

Rozdział 4

-Azul..jeszcze minutkę..-przeciągnęła chcąc dalej pogrążyć się w przyjemnym śnie. Jednak pies się nie poddawał i nadal lizał ją po twarzy wydając z siebie ciche piski. W końcu postanowiła otworzyć oczy. Zwierzę, które teraz leżało na Niej swoim całym ciężarem nadal chciało być dopieszczane. Uśmiechając się do pupila pogłaskała go po miękkim brzuchu. Chciała wstać i zejść do kuchni, ale pies złapał Ją zębami za rękę. Nie mocno, ale też tak, żeby wiedziała, że nie zgadza się na opuszczenie. Westchnęła głośno, wzięła do ręki niebiesko-fioletową piłeczkę i zaczęła bawić się z psem. Mimo, że Azul był u nich dopiero około tygodnia to można było go określić jako żywego, zabawnego, niszczycielskiego, lubiącego zabawę haskiego, który zdobył serca już każdego mieszkańca tego domu. Nawet Ashtona, który został przyłapany kilka razy na rozmowach i zabawach z psem, a mimo to zarzekał się, że nie lubi zwierząt.  Już wtedy wiedzieli, że to nie będzie zwykły pies. I nie mylili się. Cztery dni temu zbił ulubiony wazon mamy, który kiedyś dostała od nieżyjącej już ciotki Genevieve*. Dzban nie grzeszył pięknością. Zielono-różowy poszerzany od dołu. Niebieskie, żółte, pomarańczowe kropki i kreski, o ile można było to tak nazwać w ogóle nie pasowały do koloru wazonu, a co dopiero do wyglądu domu. Można było powiedzieć, że autorem tego ''dzieła'' było dwuletnie dziecko, albo osoba o tym samym sposobie myślenia i poziomie intelektualnym. Jedynej osobie, której podobał się ten wazon była mama, bo tak jak twierdziła : ''Ten wazon idealnie odzwierciedla naszą kochaną ciotkę''. Tak ciotka była wariatką. Zdecydowanie i absolutnie. Bo przecież nie na co dzień widzi się spacerującą sześćdziesięciolatkę w krótkiej spódniczce mini, wysokich zamszowych botkach za kolano i krwisto czerwonych włosach. Jej rozmyślenia jak i zabawę z psem przerwał Ashton wchodzący do pokoju z tacą pełną jedzenia. Miał na sobie czarny t-shirt z żółtymi gwiazdkami, a na nogach rurki tego samego koloru, które podkreślały jego chude, ale umięśnione łydki. Uśmiechnął się do dziewczyny i siadając na łóżku wyciągnął kawałek kiełbasy i rzucił Azulowi. Norma obdarzyła pytającym spojrzeniem chłopaka lecz ten tylko posłał Jej jeszcze szerszy uśmiech i wzruszył ramionami.
-Jak się wyspało moje słońce?-zapytał z troską w głosie i przysunął się bliżej brunetki siadając na przeciwko Niej.
-Było by lepiej gdybyś był koło mnie-odpowiedziała z udawanym zarzutem. Blondyn przewrócił teatralnie oczami i pocałował brunetkę lekko w usta.-Dobra pokaż co tam masz.
Na jasno-drewnianej tacy znajdowała się sałatka owocowa, koktajle truskawkowo-bananowe i Jej ulubione i jeszcze ciepłe croissanty.
-Jakie mamy plany na dziś?-zapytał opluwając się przy tym koktajlem.
-Mam na dzisiaj umówioną sesje-krzyknęła uradowana przypominając sobie plany- Rozumiesz to? Mam sesje! Jak prawdziwa modelka!-zaczęła podskakiwać na łóżku na wskutek czego napój, który chłopak trzymał w dłoni rozlał się po całej białej pościeli, spodniach chłopaka i drewnianej podłodze. Norma jednak nie zwróciła na to uwagi, bo nadal była zbyt podekscytowana nadchodzącym wydarzeniem. Ashton zmarszczył brwi, rzucił się na brunetkę przygniatając Ją przy tym do zimnej podłogi i karcąc srogim spojrzeniem.
-Czy ty zawsze musisz psuć chwilę?-zapytał z udawanym smutkiem w głosie.
-Oj no. Przecież się wypierze-odpowiedziała tłumiąc śmiech i pocałowała przepraszająco blondyna w usta. Gdy jednak chciała już skończyć pocałunek rozgrzane usta chłopaka z powrotem przywarły do Jej. Całowali się delikatnie, namiętnie tak jakby jeden mógł przez przypadek skrzywdzić drugiego. Jednak ta chwila nie trwała długo. Na stoliku nocnym rozległy się wibracje telefonu dziewczyny. Chłopak jęknął żałośnie nie chcą przerywać tej cudownej chwili.
-Muszę.. odebrać-powiedziała z przerwami na złapanie oddechu.
-Nic nie musisz...-odpowiedział chuchając w Jej malinowe usta.
Norma obróciła się tak, że teraz ona była nad chłopakiem. Szybko wstała wykorzystując chwilową nieświadomość blondyna i podbiegła do swojego Samsunga.
-Halo?
-Witam. Norma Cilfford?-rozległ się piskliwy głos dość jak przypuszczała młodej kobiety.
-Tak. O co chodzi?-spojrzała na Ashtona, który nadal leżał na podłodze wpatrując się w Nią ciekawskim spojrzeniem.
-Ma Pani dzisiaj u nas umówioną sesje zdjęciową. Zapomnieliśmy wspomnieć, że może Pani zabrać ze sobą jedną osobę, która będzie mogła pozować z Panią. Do zobaczenia o trzynastej-rozległ się kłos kończącego połączenia, więc Norma rzuciła komórkę na łóżko na, które sama zaraz po tym opadła wzdychając przy tym ciężko.
-Mogę wziąć ze sobą jedną osobę-wyjaśniła blondynowi, który położył się obok Niej.
-To chyba dobrze.
-Tak, ale kogo mam wziąć? Jesteś ty, Michael, rodzice...
-Ja się nie obrażę-odpowiedział posyłając dziewczynie pocieszający uśmiech.-Reszta też nie...A może ta Jasmine...ostatnio dużo o Niej mówiłaś.
-Już wiem!-krzyknęła ignorując wypowiedz chłopaka-Wezmę Jasmine-krzyknęła, a blondyn wywrócił oczami. Czy Ona właśnie nie wróciła uwagi na swojego chłopaka?-Która godzina?
-Dziesiąta osiemnaście-stwierdził przeciągając się.
-Co? Przecież musze się przyszykować! Idę się ubrać, a ty załatw sprawę z Jasmine-rzuciła chłopakowi nie dając mu nawet szansy na odpowiedz skierowała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic, który nieco Ją uspokoił. Umyła zęby i zrobiła lekko makijaż składający się z czarnych kresek i wytuszowanych rzęs. Wyszła z łazienki, ale w pokoju nie zastała chłopaka. Otworzyła białą, ogromną szafę i zaczęła przeglądać ubrania.
Biała, koronkowa sukienka? Nie ta pora roku.
Fioletowo-szare, podarte spodnie? Za bardzo wyzywające.
Czarna, skórzana spódniczka? Za zdzirowato.
Błękitny sweter na guziki? Strasznie babcinie.
Ciemno zielona kurtka z futerkiem? Idealnie.
Dobrała jeszcze pod spód jasno-beżowy sweter, czarne, ciepłe leginsy i wysokie buty, które eksponują Jej długie nogi. Ubrała na siebie wybrany zestaw i odczytała wiadomość od Ashtona z, której wynikało, że przyjadą po Nią razem z Jasmine w pół do pierwszej. Mając jeszcze dwadzieścia minut postanowiła znaleźć odpowiednią torebkę. Po przeszukaniu całego pokoju odnalazła zwykłą, czarną, skórzaną torbę. Wyszła przed dom oczekując na auto. Słońce co jakiś czas chowało się i wychodziło zaa białych chmur. Lekki, zimny wiatr sprawiał, że co jakiś czas przez ciało Normy przechodził dreszcz. Rozglądała się po ulicy na, której starsza kobieta karmiła stado gołębi. Za zakrętu podjechał czarny samochód. Otworzyła drzwi i przywitała się z Jasmine.
-Dziękuję-wyszeptała przytulając się do Normy.
-Nie ma za co.

**********

Wysiadając z pojazdu oczom obydwu dziewczyn ukazał się nowoczesny, prawie całkiem przeszklony budynek z równie dużymi przeszklonymi drzwiami wejściowymi. Łapiąc się za ręce ruszyły do środka. Wnętrze było również bardzo nowoczesne i zimne kolorystycznie co reszta budynku. Na przeciwko drzwi znajdowała się biała lada za, którą stała rudowłosa, wysoka i bardzo szczupła dziewczyna mająca około dwudziestki. Wyglądała zupełnie jak jedna z tych znanych modelek. Norma ruszyła w Jej stronę ciągnąć za sobą dziewczynkę, która nadal z zachwytem podziwiała otoczenie.
-Byłam umówiona na sesje...-powiedziała do rudowłosej.
-Norma?-skinęła głową- Chodź za mną.
Dziewczyna zaczęła kierować się w głąb pomieszczenia. Mijały drzwi z napisami ''Makijażystka'' i  ''Biuro'', aż w końcu doszył do innych, nieco większych, czarnych drzwi z napisem ''Garderoba''. Przechodząc przez nie Norma nie mogła wierzyć, że znalazła się w takim miejscu. Dziesiątki, a nawet setki spodni, sukienek, bluzek, płaszczy, czapek, kapeluszy, butów, torebek, dodatków znanych i drogich marek. Wszystko uporządkowane kolorystycznie co do odcienia danego koloru. Rozglądając się po pomieszczeniu brunetka napotkała ciemno-brązowe spojrzenie mężczyzny z aparatem w ręku.
-Jak się nie mylę Norma?-zapytał kierując się w Jej stronę. Skinęła głową.
-A to Jasmine-dodała pokazując dziewięciolatkę. Ciemnowłosy przez chwilę przyglądał się dziewczynce ilustrując Ją od góry do dołu zatrzymując się na łysej główce. Norma lekko odchrząknęła posyłając chłopakowi zirytowane spojrzenie.
-Nie przedstawiłem się. Jestem John i będę dzisiaj waszym osobistym fotografem-posłał przepraszający uśmiech- Pójdziecie teraz się przygotować.
-Alice! Przygotuj je-krzyknął do jakiejś blondynki, która po chwili zabrała je do makijażystki.


**********


-I jak ci się podobało?-zapytała Norma kierując swój wzrok na dziewięciolatkę z szerokim uśmiechem.
-Była niesamowicie. Najbardziej podobało mi się jak John mówił mi jak mam się ustawić, co robić i jak patrzeć. Dziękuje-wtuliła się w brunetkę.-Najbardziej podoba mi się to zdjęcie.
-Jest śliczne. Za to te twoje jest jeszcze piękniejsze-odpowiedziała wskazując drugą fotografie. To było niesamowite jak odpowiedni podkład, peruka i charakteryzacja potrafią z chorej dziewczynki zrobić zupełnie inne dziecko.
-Tu wyglądam na zupełnie zdrową- stwierdziła wpatrując się w zdjęcie. Przez chwilę zapanowała cisza. Norma nie wiedziała co powinna w tej sytuacji powiedzieć.
-Masz jakieś swoje powiedzenie? Czymś czy się kierujesz?-zapytała Jasmine.
-Nie... Chyba nie a ty?
-Nigdy nie mów żegnaj-odpowiedziała i uśmiechnęła się w stronę brunetki co odwzajemniła. I właśnie zrozumiała.
Zrozumiała, że niektórzy ludzie mają nadzieje, która nigdy nie gaśnie.
Zrozumiała, że liczy się to co będzie, a nie to co było.
Zrozumiała, że wiek to tylko liczba, a dojrzałość to kwestia wyboru.
Zrozumiała, że trzeba żyć dla innych, a nie dla siebie.


,,Jej czwartym celem było uszczęśliwienie kogoś innego''
 
 
 
 
 
Genevieve*- Genowefa
 
Hejka! Dobra wiem, że nie było mnie trochę, ale nie miałam weny. Jestem nawet zadowolona z tego rozdziału. Jest dość długi jak na mnie, więc to jeszcze lepiej. Ale to wy ostatecznie oceniacie. Zachęcam do obserwowania bloga i od razu mówię, że nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział. Niedługo szkoła ( tak wiem przykre :'( ) i postaram się coś napisać do tego czasu, ale nie wiem czy mi się uda. Jest nowy rozdział w Suffering. Zachęcam do pytania w zakładce. Dacie radę dobić do dziesięciu komentarzy? Do przeczytania.
 
 

5 komentarzy:

  1. Świetne. Właściwie trzecie i czwarty cel podobne są do siebie, ale i tak mi się podobają. Twoje rozdziały mnie zaskakują. Zawsze jestem ciekawa jaką nową historię w nim pokażesz. Najbardziej podobała mi się scena z Ashtonem. Mimo choroby para potrafi normalnie spędzać czas. To ciekawe. Czekam na nowy rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówiłam ci już że to kocham?! Kocham to <3 Ta scena z nią i Ashtonem po prostu Awwww *.* Nie mogę się doczekać co wymyślisz w następnym rozdziale. Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Heej :)
    Nie chce mi się komentować każdego wpisu oddzielnie, więc napiszę od razu tutaj c:
    Masz świetny styl pisania, lekko i przyjemnie się czyta :) Dużo wątków, dużo akcji - to to co lubię najbardziej :P No i co najważniejsze - cudna fabuła !! Pisz szybko następny rozdział bo już nie mogę się doczekać :) Dodaję do obserwowanych i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :D
    Weeny ;3
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń