czwartek, 9 października 2014

Jej dziewiąty cel

Rozdział 9

Jest takie uczucie, które według niektórych jest zwykłym zachowaniem i postawą do drugiego człowieka. Ale to coś więcej. To pragnienie przebywania razem, to dążenie do szczęścia drugiej osoby, to pożądanie i namiętność. To także chęć pomocy, zrozumienie i akceptacja. Ale też kłótnie, wyzwiska, rozstania, szczerość i wierność. To naturalna potrzeba posiadania osoby, której możemy powiedzieć o najwstydliwszych momentach naszego życia, to osoba, która wie o nas wszystko, a mimo to nadal przy nas jest. To bycie razem mimo wszystkich przeszkód jakie są i pokonywanie ich razem. Tym uczuciem jest miłość na jaką zasługuję każdy, ale niestety nie każdego ona
spotyka. I właśnie to łączyło Astona i Norme. Mimo wszystkich wzlotów i upadków byli razem. A teraz?  To był kolejny dół w, którym poniekąd razem się znaleźli. Ona, bo była śmiertelnie chora, a On, bo kochał Ją ponad życie. Siedziała teraz samotnie w ogródku,  na trochę starej, drewnianej ławce podziwiając cały piękny ogród o, który dbała Jej matka. Najróżniejsze kwiaty od zwykłych pospolitych róż po mniej znane i rzadziej spotykane okazy. Jednym słowem był idealny w odróżnieniu od Jej życia. Miała kochającą rodzinę, pieniądze, chłopaka, ale brakowało Jej czegoś ważnego, a może nawet najważniejszego. I w tym tkwił problem. Miała niemal wszystko z wyjątkiem zdrowia, którego tak bardzo teraz potrzebowała. Lekki szum wiatru sprawił, że włosy opadły na Jej czoło, a na gołych ramionach poczuła nieprzyjemne ciarki. Dochodziła siódma wieczorem, a Jej chłopaka nadal nie było. Zaczynała się powili niepokoić. Temperatura na zewnątrz zaczęła spadać, więc dłużej się nie zastanawiając przekroczyła próg domu. Ciepłe powietrze zderzyło się z Jej zimnym ciałem powodując przy tym przyjemny dreszcz. Dźwięk nadchodzącej wiadomości od Ashtona rozproszył się po pokoju.
 
,,Będę za godzinę. Zabieram cię na kolacje, więc ubierz się szałowo''
 
 
Po przeczytaniu esemasa uśmiechała się do siebie i przez dziesięć minut stała tak wpatrując się w ekran aparatu. Dopóki coś Jej nie tknęło. Miała godzinę. Tylko godzinę na umycie się, umalowanie i ubranie. To było za mało. Zwłaszcza w Jej wypadku. W myślach wymyślała najróżniejsze, nieprzyjemne epitety jakie mogłaby mu teraz powiedzieć. Otworzyła szafę wyrzucając z niej prawie całą zawartość. Wybrała dwie sukienki jedną granatową, rozkloszowaną do kolan z dekoltem, a drugą mocno-czerwoną, dobrze skrojoną, długą, bo prawie, aż do ziemi z małym rozcięciem na jednej nodze. W ostateczności wybrała ta drugą dobrze wiedząc, że strój jest w ulubionym kolorze Jej ukochanego. Do tego dobrała wysokie, czarne szpilki i trochę złotej biżuterii. Zadowolona ze swojego wyboru poszła do łazienki gdzie wzięła szybki prysznic i ubrała przygotowane rzeczy. Usta pomalowała na bladą czerwień, a swoje ciemno brązowe oczy mocno podkreśliła podobnie tak jak rzęsy. Włosy zostawiła jako swoje lekkie, naturalne loki. Drzwi do pokoju lekko zaskrzypiały.
-Norma jesteś?
-Już wychodzę- wykrzyknęła z łazienki i po raz ostatni przyglądając się sobie w lustrze otworzyła drzwi. Mina Ashtona była bezcenna, a On sam wyglądał przystojnie. Biała, zwykła koszula zapięta po samą szyje i czarna marynarka opinały jego muskularne ramiona, a czarne rurki idealnie leżały na nogach. Jego niesforne loki podtrzymywała standardowo czarna bandamka.
-Wyglądasz pięknie-podsumował swoim zachrypniętym głosem puszczając dziewczynie oczko. - Jak  zawsze z resztą.






-Ty też - posłała mu swój olśniewający, szeroki uśmiech.
Złapał Ją za rękę i przepuszczając w drzwiach wpatrywał się w Jej sylwetkę. Wyglądała na prawdę zjawiskowo i chyba nie zdawała sobie z tego sprawy. Jak prawdziwy dżentelmen,  którym starał się być jak najczęściej otworzy Jej drzwi do czarnego auta. Po chwili usiadł na miejscu kierowcy po drugiej stronie, odpalił silnik i ruszył.
-Gdzie mnie zabierasz?-zapytała po dziesięciu minutach jazdy w ciszy.
-Już ci mówiłem kochanie-odpowiedział nie spuszczając wzroku z jezdni- I nie, nie powiem nic więcej.
Wywróciła oczami tracąc powoli cierpliwość, której ostatnio miała coraz mniej. Po kolejnych dziesięciu minutach drogi auto zatrzymało się, a blondyn obszedł je, aby otworzyć drzwi po Jej stronie. Podała mu rękę, którą złapał. Szedł przed Nią, aby zakryć niespodziankę, którą przygotował specjalnie dla Niej. W pewnym momencie swojej wędrówki stanął, a brunetka odbiła się lekko od Jego twardych pleców. Odwrócił się przodem do Niej i skradł Jej niespodziewanego całusa w usta. Uśmiechnął się szeroko pokazując swój śnieżno-biały uśmiech, który miał dodać mu pewności siebie. Odsunął się ukazując nieziemski widok. Jeden stół z zastawą i dwoma krzesłami postawiony na dworze z idealnym widokiem na zachodzące, pomarańczowe słońce. Norma ze zdziwienia otworzyła szeroko usta tak samo jak zrobił to On na Jej widok. To wyglądało na prawdę romantycznie. Złapał Ją za rękę ciągnąc do stolika i pomagając usiąść Jej na krześle stanął nieruchomo i wpatrywał się w Nią przez dłuższą chwile. Zaraz po tym jednak otrząsnął się.
-Norma...Bo wiesz jak cię kocham...-przerywał wahając się nie będąc do końca pewnym swoich słów - I tak sobie pomyślałem. Bo to takie trudne i...- złapała Go za ręce chcąc dodać mu otuchy i odwagi.
-Wyjdziesz za mnie?-zapytał w końcu klękając i wyciągając czerwone pudełko ze złotym pierścionkiem z ozdobnym rubinem. Zaniemówiła wpatrując się to w pierścionek to w wyczekujące oczy blondyna. To co przed chwilą usłyszała zwaliło Ją z nóg. Zastanawiała się czy na prawdę była taka głupia. Mogła się domyśleć, ale jaki był sens skoro niedługo będzie wąchać kwiatki od spodu? A może jednak jakiś był? I w końcu zamrugała kilkakrotnie i wypowiedziała to jedno jedyne słowo :
- Tak.
 
 
,,Jej dziewiątym celem była miłość''
 
Chciałam wam podziękować za wszystko. Za tyle komentarzy i wyświetleń! To dla mnie na prawdę dużo znaczy <3 Jeśli mi się uda to następny pojawi się już w weekend. Mam nadzieję, że rozdział nie jest taki zły i, że wybaczycie mi błędy jeśli jakieś są (na pewno są xD). Zawsze mam tyle do napisania a tu nic...więc pozostaje mi tylko napisać, że was kocham i czekam na komentarze nawet te nagatywne <3.


6 komentarzy:

  1. Faktycznie było parę literówek, ale to nie ważne! Oooo... Mówiłam już, że są słodcy? Mówiłam. Mam nadzieję, że zdążą ze ślubem i tym wszystkim zanim.... Ekhem. Czekam na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu jakie to wszystko romantyczne. Ślub? *.* Awww <3 Nie mogę sie doczekać. Oby oni zdążyli z tym wszystkim. Co do tych literówek to ja nawet ich nie zauważyłam bo to jest genialnie napisane. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie *.* Wszystko było genialne. Pierwszy akapit zdecydowanie najlepszy. Ten opis był mega. Nie wiem jakim cudem go wymyśliłaś dlatego wielkie brawa ode mnie. Szkoda, że zbliżamy się do końca, ponieważ robi się coraz ciekawiej. Pomysł ze ślubem - genialny. Już nie mogę się doczekać kolejnej notki.
    Weny :*

    http://power-in-decline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww... To opowiadanie jest po prostu cudowne xD Do następnego rozdziału :p
    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko! Ślub? W tak młodym wieku? Co choroba robi z człowiekiem.; ( Naprawdę ten rozdział jest chyba jednym z moich ulubionych. Dziękuję Ci za to że piszesz. Bez Ciebie świat i moje nędzne życie nie miało by sensuXD . Jak wcześniej wspominałam mam wielką nadzieję, iż Norma przeżyje. Co ja zrobie jak ona umrze? Tego nie wiem. Chyba się też zabiję; (, lecz chyba najpierw ciebie, za jej śmierć:). Nie wiem ile jej zostało i cały czas mnie to trapi, ile jeszcze celów. Tego także nie wiem...; ( No cóż życie jest jednym wielkim znakiem zapytania;/ Pamiętaj o mnie i o mojej przestrodze. Mam nadzieję, że koniec(błagam odległy, bo pisz nadal) mnie nie rozczaruje. Do następnego i oby wena cię nie opuściła*0*:). W wolnych chwilach, zaptaszam na mój NeverBe.<(") . JESZCZE RAZ WENY, WENY I WENY!^_^

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwwwww <3 na koniec aż uroniłam kilka łez *.* To takie romantyczne *.* Ja już chcę kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń